Zdążywszy tylko przepłukać zawartość walizki po Sardynii, wysuszyć je na słońcu i wrzucić je tam z powrotem, zgodnie z planem, w zastępstwie zapracowanego Taty, zapakowałam Mamę i Brata do mojej Hondzi i wyruszyliśmy do miejscowości, w której spędzaliśmy wakacje co roku od nastu lat. Cały tydzień byczenia się. Po ponad tygodniu we Włoszech. Niemożliwe, takiego długiego urlopu nie miałam od lat.
Drugiego dnia zaczęło padać. I nie przestało już do końca tygodnia.
Całą resztę naszego pobytu spędziłam w dresach mojego Brata (który zapobiegliwie zabrał ciepłe ubrania), a moje sardyńskie sukienki przeleżały tydzień w walizce. W niekończącym się deszczu przemierzaliśmy Krynicę wzdłuż i wszerz, i - gdyby nie nasza “odwieczna” koleżanka, która zna miasto jak własną kieszeń, oraz nowy znajomy, grający na akordeonie - prawdopodobnie zanudzilibyśmy się potwornie. A że w kupie siła… stworzyliśmy cały zestaw krynickich szlagierów z akordeonem w tle, śpiewanych nocami, w grubych swetrach i skarpetach, ale przynajmniej z uśmiechami na ustach.
Dlaczego Woda jest w Rzymie za darmo? Opis cyklu znajduje się tutaj, a wyjaśnienie nazwy tu.
Dlaczego Woda jest w Rzymie za darmo? Opis cyklu znajduje się tutaj, a wyjaśnienie nazwy tu.
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń